„Branża turystyczna może nam zaufać”: oszałamiający krajobraz Bośni i Hercegowiny oraz zachwycające miasta

Dzięki dzikim koniom, różnorodnym działaniom i bogatej historii ten mały bałkański kraj otwiera nową, świetlaną przyszłość zrównoważonych podróży

Kiedy nasz Jeep wspina się na wzgórze, widzimy ich, gromadzących się wokół pobliskiego wodopoju, pijących, pasących się, bawiących się. Przed nami rozciąga się rozległy płaskowyż Kruzi, otoczony podnóżem góry Cincar, nieokiełznanym krajobrazem zarośli i wapiennych krasów w południowo-zachodniej Bośni i Hercegowinie.

„Patrzcie, chodźcie więcej” – mówi Matej, nasz przewodnik po safari, i rzeczywiście, obok galopuje stado dzikich koni, wir grzyw i stukot kopyt. Dziesiątki koni, niegdyś używanych do celów rolniczych i transportowych, zostały uwolnione ponad 50 lat temu i zastąpione maszynami. Dziś jest ich ponad 700, mieszkających w górach wysoko nad wsią Livno. To magiczny widok i kolejna niespodzianka na mojej trasie.

Przyjechałem do kraju z touroperatorem Intrepid i międzynarodową agencją rozwoju USAID Turizam, którzy wspólnie z Resilience Council pracują nad rozwojem tutaj zrównoważonej turystyki. Wielostronna, wielomilionowa inicjatywa wspiera lokalne firmy i społeczności w poszerzaniu oferty i zachęcaniu odwiedzających do odkrywania obszarów wiejskich i mniejszych miast. Dzisiejsza off-roadowa przygoda zabierze nas wysoko nad dolinę Glamočko – gdzie zachwycają nas widoki na Alpy Dynarskie – a obiad z lokalnymi serami, wędlinami i grappą z miodem zjemy w odległej górskiej chacie.

Nasza podróż zaczęła się dwa dni wcześniej w Sarajewie – miejscu, które skrywa tyle historii, piękna i złamanych serc, że może przyprawić o zawrót głowy. Nie można zignorować horroru połowy lat 90., kiedy to miasto zostało poddane najdłuższemu we współczesnej historii oblężeniu podczas wojny w Bośni. Przemierzamy ulice z Mohammedem, który miał 10 lat, gdy wybuchła wojna. Wskazuje na „różę z Sarajewa”, ślady pocisków moździerzowych na chodniku pomalowane na czerwono w miejscu, w którym zginęło 36 osób w kolejce po chleb, i opowiada o podziemnych klasach i unikaniu kul snajperskich. Odwiedzamy Tunel Nadziei – jedyne od ponad trzech lat połączenie oblężonego Sarajewa ze światem zewnętrznym – i stoimy w miejscu, w którym w 1914 roku dokonano zamachu na arcyksięcia Franciszka Ferdynanda i jego żonę, co wywołało wybuch I wojny światowej.

Ale spacerując po mozaice brukowanych uliczek, z meczetami, kościołami (zarówno prawosławnymi, jak i katolickimi) i synagogami, na przemian przypominającymi Stambuł i Wiedeń, a później popijając koktajle w jednym z barów, mrok przeszłości wydaje się odległy.

Tego wieczoru Mustafa i Mersiha zapraszają nas do swojego domu wysoko nad miastem na lekcję gotowania. Ucztujemy na burkach – ciastach nadziewanych mięsem lub szpinakiem i serem – faszerowanych warzywach i pikantnej zupie tarhana.

„Chcemy dzielić się naszym domem, naszym jedzeniem i naszym krajem z gośćmi” – mówi Mustafa, który w 2018 roku rozpoczął lekcje bośniackiego gotowania . „Turystyka może dać nam nadzieję, dać pracę, aby ludzie nie musieli wyjeżdżać za granicę i przywieźć ich razem pracować na przyszłość”.

Sarajewo jest otoczone górami i wkrótce po wyjeździe następnego dnia przejeżdżamy przez niesamowite krajobrazy. Ponad 65% kraju jest nadal zalesione, a widoki porośniętych drzewami zboczy, głębokich wąwozów, rwących rzek i wodospadów nieustannie mnie zachwycają.

Malownicze Jajce, małe górskie miasteczko otoczone murem, położone 100 mil od stolicy, ma w sercu 22-metrowy wodospad. Starożytna stolica bośniackich królów, z fortem, katakumbami i wieloetniczną populacją, była także miejscem narodzin Federalnej Republiki Jugosławii, utworzonej podczas drugiej wojny światowej, a znajdujące się w mieście Muzeum AVNOJ oferuje fascynujące zanurzenie się w 20. -wieczna historia.

Nieustraszony współpracuje z małymi, lokalnymi pensjonatami i hotelami, a my zatrzymujemy się poza miastem, tuż nad jeziorem Pliva, gdzie skupisko drewnianych młynów wodnych na brzegu pochodzi ze średniowiecza.

Mostar, nasza kolejna baza na kilka nocy, to jedno z najczęściej odwiedzanych miejsc w kraju. Słynie z mostu osmańskiego (odbudowanego po wojnie) i bajkowej architektury mauretańskiej, jest popularny wśród jednodniowych wycieczkowiczów z Dubrownika.

Częścią misji Intrepid i USAID jest zachęcanie odwiedzających do pozostania dłużej, odkrywania szerszego obszaru i wychodzenia poza sezonem. W pobliżu jest wiele do zobaczenia. Blagaj Tekke, wspaniały XV-wieczny suficki klasztor derwiszów położony poniżej klifów nad rzeką Buna, znajduje się w niewielkiej odległości od Mostaru. Stolac, najstarsze miasto w kraju, leży nieco dalej na południe. Zatrzymujemy się na spacer nad rzeką, jemy figę i ciasto miodowe na maleńkim rynku i wspinamy się do Twierdzy Vidoška, ​​gdzie mamy ruiny i niesamowite widoki tylko dla siebie.

Ten obszar to także kraj winiarski, a USAID pomogło w opracowaniu niedawno uruchomionego Szlaku Wina Hercegowiny, podkreślając ponad 30 winnic różnej wielkości, z miejscami noclegowymi od kempingów po ekskluzywne hotele. Wśród innych planów urozmaicenia oferty turystycznej jest nowy Szlak Serów i Miodów z wizytami u pszczelarzy. Tradycyjni rzemieślnicy, tacy jak szewcy w Glamoc, również otrzymują dotacje na ożywienie ich rzemiosła i, miejmy nadzieję, przyciągnięcie turystów. Ponad 20 nowych doświadczeń jest w przygotowaniu na rok 2023.

Nic dziwnego, biorąc pod uwagę dziką topografię kraju, przygoda na świeżym powietrzu jest dużą atrakcją, oferując wszystko, od spływów kajakowych i raftingu po piesze wędrówki i wspinaczkę skałkową. Konjic, miasto nad rzeką Neretwą, między Mostarem a Sarajewem, to centrum przygód, w którym małżeństwo Amela i Sanjin Bubalo należy do nowej generacji przedsiębiorców turystycznych. Ich firma Visit Konjic oferuje jednodniowe i wielodniowe wycieczki, a my dołączamy do nich na popołudniowy rafting. Rzeka jest dość niska w październiku, ale ścigamy się między wysokimi wapiennymi klifami – mijając dzieciaki skaczące do wody, podczas gdy czaple fruwają nad głowami.

To właśnie w tym krajobrazie, niedaleko miasta, jugosłowiański przywódca komunistyczny Tito zbudował swój tajny bunkier nuklearny. Skala i szaleństwo tego projektu przyprawiają o zawrót głowy; ukończenie zajęło 26 lat i mogło pomieścić 350 osób mieszkających przez sześć miesięcy głęboko pod ziemią. Wędrujemy tunelami, mijając dawne sterownie i sypialnie. W odpowiednim momencie bunkier pełni teraz funkcję galerii sztuki, w której prezentowane są współczesne dzieła we wszystkich mediach w surrealistycznej scenerii.

Przed wyjazdem ostatni dzień spędzamy w Sarajewie. Kolejka linowa zawiezie nas ze starego miasta na szczyt góry Trebević w ciągu kilku minut. W 1984 roku odbywały się tu Zimowe Igrzyska Olimpijskie, a spacerujemy fragmentem opuszczonego toru bobslejowego – pełniącego funkcję stanowiska artyleryjskiego podczas wojny w Bośni, a obecnie pełnego kolorowych graffiti.

Kiedy patrzę na miasto poniżej, nie mogę oprzeć się wrażeniu, że ledwie podrapałem powierzchnię tego złożonego kraju. Dzielący system polityczny może czasami oznaczać, że postęp jest powolny, ale będąc świadkiem energii i pozytywnego nastawienia młodych ludzi, których spotkałem, oraz ciężkiej pracy wykonywanej w terenie, jestem pewien, że zrównoważona turystyka będzie miała do odegrania pozytywną rolę w przyszłość kraju.

„Przeszłość jest przeszłością” – mówi Mohammed, zanim wychodzimy. „Wiem tylko, że jestem dumny z mojego kraju. I jestem dumny, że sprowadzam tu ludzi. Chcę to pokazać światu”.