czy dobre, czy złe, branża gier wideo ma obsesję na punkcie nowości. Nowe konsole, nowe technologie i oczywiście nowe gry są tym, co trafia na pierwsze strony gazet. Łatwo więc przeoczyć jedną z najstarszych firm zajmujących się grami i nie docenić samej skali jej sukcesu. W tym miesiącu Nintendo ogłosiło swoje kwartalne wyniki finansowe i stwierdziło, że Nintendo Switch jest obecnie trzecią najlepiej sprzedającą się konsolą do gier wszechczasów z 122,5 mln sprzedanych egzemplarzy, za Sony PlayStation 2 (gdzieś na północ od 155 m) i własnym DS Nintendo (154 mln). Jak zauważył Christopher Dring, dziennikarz gamesindustry.biz , pobił DS pod względem sprzedaży oprogramowania, sprzedając prawie miliard gier (994 mln) w porównaniu do 949 mln DS. Miliard gier !

Nintendo jest oczywiście firmą rozrywkową, ale jest także firmą technologiczną – iz pewnością jedną z odnoszących największe sukcesy firm technologicznych, zarówno pod względem długowieczności, jak i wpływu kulturowego, jeśli nie bezwzględnej wartości rynkowej. Jednak nigdy nie zachowywała się jak firma technologiczna. Branża technologiczna lubi ciągłe zakłócenia i niepowstrzymany wzrost, podczas gdy Nintendolubi eksperymentować ze stosunkowo skromnym sprzętem, aby czerpać z niego jak najwięcej przyjemności. Firma pozostaje wiele lat w tyle w grach online, w których Microsoft Xbox objął prowadzenie. Przestał konkurować z PlayStation w specyfikacji technicznej swoich konsol do gier w latach 00. Zamiast dołączyć do gorączki złota w grach mobilnych na początku 2010 roku, poczekała do 2016 roku, aby wydać swoje pierwsze gry na smartfony we współpracy z programistami mobilnymi – i została nagrodzona później w tym samym roku Pokémon Go.
Przez większość 17 lat, kiedy zajmowałem się grami wideo, czytałem artykuły o tym, jak Nintendo jest skazane na zagładę i utknęło w przeszłości. A jednak wciąż tu jest. Nie podąża za trendami i zaburza oczekiwania – pamiętam, jak siedziałem w redakcji podczas mojej pierwszej pracy dziennikarskiej i patrzyłem, jak moi koledzy pohukiwali z drwiną podczas pokazu sterowanej ruchem konsoli Nintendo Wii podczas teleturnieju w Tokio w 2005 roku, konsoli, która działała na pobicie kilku rekordów sprzedaży. Czasami jego eksperymenty kończą się fiaskiem, jak w przypadku niejasnej kontynuacji Wii, Wii U, w 2012 roku – ale kiedy tak się dzieje, zamiast wywrócić do góry nogami całą firmę, zwolnić kierownictwo i zmienić strategię, po prostu idzie dalej i kontynuuje.Jaki jest sekret Nintendo? Oprócz gotowości do porażek od czasu do czasu i zobowiązania do utrzymywania kosztów sprzętu na niskim poziomie, aby zarabiał na każdej sprzedaży (w przeciwieństwie do Microsoftu i Sony, które tracą pieniądze na konsolach Xbox i PlayStation i wracają ze sprzedaży gier) , istnieje oczywista odpowiedź: jej gry są świetną zabawą i to od lat 80. Filozofia projektowania gier była owiana tajemnicą przez ostatnie kilka dekad, ale kiedy uzyskamy wgląd w to, co dzieje się w jej sekretnej siedzibie w Kioto, zobaczymy proces, który przedkłada zabawę nad wszystko inne.
https://832165db3697f0bbb8aa0b5aac0a8173.safeframe.googlesyndication.com/safeframe/1-0-40/html/container.html „Nintendo świetnie radzi sobie z rozwijaniem i zatrzymywaniem talentów oraz zapewnianiem ciągłości know-how w zakresie projektowania gier” — mówi Chris Kohler, autor książki Power-Up: How Japanese Video Games Gave the World an Extra Life. „Fakt, że Nintendo nadal produkuje sprzęt, jest niezwykle ważny, ponieważ może tworzyć te wspaniałe doświadczenia, aby rozwijać swój własny ekosystem bez konieczności podążania za najnowszymi trendami”. Kohler wskazuje również na zasady firmy, które stawiają przede wszystkim na rozgrywkę: „Jeśli spojrzysz na prototyp tofu Splatoon , możesz zobaczyć podstawową filozofię projektowania – opracowują coś, w co fajnie się gra, a potem zaczynają myśleć o historii, postaciach , projekt wizualny itp. Projekty te wydają się bardziej odpowiednie do rozgrywki, ponieważ wyrastają z nich naturalnierozgrywkę, ale także dlatego, że nikt nie próbuje włamać zabawnej rozgrywki do istniejącego projektu wizualnego”.
Ten projekt oparty na zabawie jest stosowany w równym stopniu do sprzętu i oprogramowania Nintendo, napędzany gotowością do podejmowania ryzyka; każdy, kto patrzy na ponad 30-letnie wydania Mario i Zeldy i dochodzi do wniosku, że Nintendo nie jest firmą samodzielną, jest w błędzie. Ma długą historię technologicznych i kreatywnych innowacji w grach wideo, od pada kierunkowego NES, przez Wiimote, po trójwymiarowe światy i ruch Nintendo 64. Kilka lat temu firma wydała genialne oprogramowanie, które zamienia kartonowe modele w zabawkowe zabawki techniczne .
W tej chwili dużym zmartwieniem jest homogenizacja i konsolidacja branży gier wideo. Microsoft ma coraz większe kłopotySymbolem tego jest przejęcie Activision Blizzard, w tym czołowego twórcy gier mobilnych King, wraz z chińskim gigantem gier Tencent, który posiada udziały w ponad 40 różnych studiach gier na całym świecie, a także swój ogromny biznes w kraju. W ciągu ostatnich 10 lat gry stały się tak drogie w produkcji, że próbowanie nowych rzeczy wiąże się z ogromnymi kosztami dla wydawców, a niepowodzenia są coraz trudniejsze do zaakceptowania. Branża rozwarstwiła się na gry, które gromadzą miliony użytkowników i zarabiają na nich przez lata na jednym końcu – cześć Fortnite, Minecraft, World of Warcraft i Destiny – oraz gry niezależne, których tworzenie jest stosunkowo niedrogie na drugim. W tym klimacie Nintendo jest pocieszającą obecnością, dzięki czemu gry i konsole nie różnią się tak bardzo od tego, jak zawsze.
Nintendo Switch zbliża się do końca swojego życia; został wydany w 2017 roku, jego prognozy sprzedaży słabną, akcje Nintendo spadają, gdy temperamentni inwestorzy krążą w poszukiwaniu następnej rzeczy. Na horyzoncie jest jeszcze jedna wielka gra – The Legend of Zelda: Tears of the Kingdom, w maju – a konwencjonalna mądrość sugeruje, że nowa konsola jest gotowa do ujawnienia przed końcem roku. Ale w przypadku Nintendo nigdy nie masz pewności, co będzie dalej. Maszeruje swoim własnym rytmem, a nie rynkiem lub serią impulsywnych, ciągle zmieniających się dyrektorów generalnych – coś, od czego wiele branży technologicznej mogłoby się uczyć.